niedziela, 17 maja 2015

Rozdział 6

Otworzyłem oczy szerzej i nie wiedziałem co zrobić.
- Ale jak?! - krzyknąłem i przenosiłem wzrok z Mai na zarażonego.
- Strzelaj kretynie! - no tak. Przecież to oczywiste. Jak najszybciej wyciągnąłem z plecaka broń i wycelowałem w... to coś. Od razu upadł na ziemię, zostawiając za sobą ślady krwi. Maia westchnęła, otrzepując rękawy.
- Wracajmy do kwarantanny. - wysyczała i wyprzedziła mnie. Mój wzrok na chwilę zatrzymał się na jej pośladkach, ale kiedy zdałem sobie sprawę, że się patrzę potrząsnąłem głową i nabrałem powietrza.
- Tak właściwie to ja nie idę... - wyszeptałem, a ona przystanęła, nie patrząc na mnie. - Właśnie stamtąd uciekłem, bo... nieważne. Po prostu nie idę. - powiedziałem i patrzyłem na jej postać, która ani drgnęła. Nie wiedziałem, czy mogę powiedzieć jej, gdzie idę. Nie wiedziałem, czy mogę jej zaufać. Przecież zawsze mogła powiedzieć ludziom, a kiedy oni by mnie znaleźli już bym nie żył. To chore, ale tak tam było.
- Dlaczego nie wracasz? - odezwała się w końcu i pociągnęła nosem. Chyba płakała.
- To nieważne. Po prostu Ty wracaj, a ja pójdę tam gdzie miałem iść.  - rzuciłem, a ona bez słowa bardzo powoli zaczęła ruszać przed siebie. Wyjąłem z plecaka mapę, aby zobaczyć w którą powinienem iść stronę. - Cholerny Meksyk! - krzyknąłem, kiedy za nic nie mogłem zorientować się, gdzie na mapie jestem ja.
- Meksyk? - usłyszałem melodyjny, lecz trochę zachrypnięty głos szatynki, która odwróciła się i mierzyła mnie swoim badawczym spojrzeniem. - Po co tam idziesz?
- Cholera... - wyszeptałem tak, aby nie usłyszała, ale wiedziałem, że teraz to i tak nieważne czy skłamię, czy powiem jej prawdę, więc postawiłem na uczciwość. - Kiedy mój ojciec żył, chciał zabrać tam moją rodzinę. Stamtąd mieli przetransportować nas w bezpieczne miejsce. Niestety rodzina zmarła, a ten egoista... -zacisnąłem pięści i miałem ochotę uderzyć w jakąś ścianę, jak to miałem w zwyczaju gdy jestem zły - Mój ojciec się zabił. Chcę tam pójść. - dorzuciłem ostro, podnosząc z ziemi mapę i znów przyglądając się jej. Przeszły mnie ciarki, kiedy gładka dłoń Mai musnęła moją. Nabrałem powietrza i spojrzałem w jej czekoladowe, załzawione oczy. Czemu ona tak na mnie działa?
- Trzymasz do góry nogami. - powiedziała delikatnie, jakby bała się znów mnie zbesztać. - ...idioto. - dodała cicho i na ułamek sekundy na jej twarzy pojawiło się coś na kształt uśmiechu.
- Dzięki...
- Mogę iść z Tobą? - zapytała, a kiedy spojrzała mi w oczy, na chwilę utonąłem. Kiedy w nie patrzyłem widziałem cały ból i cierpienie, które się w niej skrywa. Coś, o czym nie chciała mówić. Jakąś tajemnicę. Wiatr rozwiewał jej włosy, z których jeden kosmyk padał teraz na twarz. - To jak? - jej głos wyrwał mnie z zamyślenia. Przymknąłem oczy.
- Ale co? - zapytałem. Przewróciła oczami.
- Mogę iść z Tobą? - powtórzyła. Przytaknąłem, przez chwile zastanawiając się, czy na pewno pytać, dlaczego chce to zrobić.  Ruszyliśmy w odpowiednią stronę w ciszy. Nie wiedziałem ile minęło już czasu, ale wewnątrz mnie ciągle trwała jakaś walka. Z jednej strony Maia mnie denerwowała. Uważała się za lepszą i mimo, że znam ją kilka godzin ciągle mnie krytykowała. Nie wiedziałem czy mogę jej zaufać i czy na pewno powinna iść ze mną. Z drugiej jednak strony ma coś w sobie. Coś o sprawia, że chcę jej pomóc, ale nie wiem, jaki dokładnie ma problem. Co się stało z jej rodziną? Czy zginęła, tak jak moja?
- Po co idziesz do Meksyku? - wypaliłem nagle. Może nie powinienem jej jeszcze o to pytać.
- Mój ojciec tam jest. Możemy o tym nie rozmawiać? - znów powróciła ta ostra Maia, która chciała wszystkich od siebie odsunąć. Nie rozumiałem jej. Chciałem o niej wiedzieć jak najwięcej. W końcu Meksyk nie jest blisko, mam spędzić z nią naprawdę sporo czasu. - Gdzie będziemy spać? - zapytała, zmieniając temat, przez co moje myśli powędrowały w zupełnie inną stronę. Uderzyłem się w czoło. Jak mogłem o tym nie pomyśleć?!
- Ja...
- Tak myślałam. - przerwała mi. - Naprawdę jesteś aż taki tępy? Uciekasz z kwarantanny, ale nie masz zielonego pojęcia o tym gdzie masz iść, ani nawet nie obmyślasz żadnego planu?!  - zirytowana krzyczała gestykulując. Zacisnąłem pięści tak mocno, że palce aż mnie zabolały. Do pięści dołączyły również zaciśnięte zęby.
- A może Ty coś wymyślisz?! Przyczepiłaś się do mnie i myślisz, że co? Że Ci wszystko wolno? Jak jesteś taka mądra to idź sama, nikt Cię nie trzyma! Ledwo się poznaliśmy, a ty w kółko mnie krytykujesz. Skoro już chcesz iść ze mną, to może mi chociaż pomożesz?! - podniosłem głos. Nie chciałem na nią krzyczeć, po prostu wyprowadziła mnie z równowagi. Po jej policzku spłynęły łzy. Rozluźniłem pięści i wziąłem głęboki oddech. - Przepraszam. - wyszeptałem, podchodząc bliżej niej.
- Nie dotykaj mnie. - zaprotestowała, przełykając łzy i odchodząc krok do tyłu. - Nie chciałam się do Ciebie ,, przyczepić". Pójdę sama, skoro tak bardzo Ci przeszkadzam. - dodała i odwróciła się na pięcie idąc przed siebie. Przełknąłem ślinę. Poszedłem za nią nie odzywając się. Martwiłem się, że sobie nie poradzi. Nawet, jeżeli ma się do mnie nie odzywać - zgodziłem się, żeby ze mną szła, więc powinienem się nią opiekować. Szliśmy kolejne kilka godzin w ciszy. Powieki same mi się zamykały, a nogi były jak z waty, nie miałem siły iść.
- Evan? - jej głos podniósł mnie na duchu. Rozbudził mnie. Zerwałem się i podbiegłem do niej.
- Co się dzieje? - zapytałem z troską, analizując jej piękną twarz.
- Nie mogę iść. Nie mam siły... - wyszeptała, a powieki same jej się zamykały. Widziałem jak walczy ze snem. Westchnąłem i podniosłem ją. Na moich rękach od razu zasnęła. Szedłem przed siebie, szukając bezpiecznego miejsca do spędzenia tam nocy.  Odskoczyłem kiedy obok mnie zapaliło się światło. Odwróciłem się i zobaczyłem, że to jakiś dom, w którym najwidoczniej ktoś mieszka. Oddychałem ciężko przerażony, nie wiedząc gdzie teraz uciec.
- Ej! Co Ty tu robisz? - usłyszałem męski, twardy głos.
- Ja... ee.. ja i przyjaciółka no... szukamy noclegu. - wydukałem, próbując dostrzec w tym delikatnym świetle jego twarz. W tym momencie koło niego pojawiła się druga postać. Usłyszałem szepty, a potem znów oboje patrzyli na mnie.
- Możesz na jedną noc zostać u nas. - rzucił, a ja zacząłem rozmyślać. Czy mogę zaufać takim ludziom? To mogą być jacyś psychopaci. A co jak to kanibale? Spojrzałem na twarz Mai. Była taka zmęczona. Zaryzykowałem. Powoli przekroczyłem próg ich domu, rozglądając się dookoła. Ściany były w odcieniu beżu, a światło, które tam świeciło nie dawało prawie nic. Po lewej stronie znajdowała się kuchnia. Na przeciwko mnie były schody. Jedne prowadziły w dół, a drugie w górę. Przy tych na górze, na ścianie wisiały różne zdjęcia w ramkach. Mimo okresu, jaki teraz panował, dom był zadbany i czysty.
- Wasz pokój jest na górze. - powiedziała uprzejmie niższa ode mnie, starsza kobieta. Uśmiechnąłem się, a ona poprowadziła mnie we właściwe miejsce. Mijaliśmy już kilka pomieszczeń, aż w końcu się zatrzymaliśmy. - To tutaj. - wskazała na drewniane drzwi. - Łazienka jest na końcu korytarza. -  dodała i zniknęła gdzieś za schodami. Otworzyłem drzwi i moim oczom ukazał się przytulny, mały pokoik. Ściany w nim były w kolorze różowym. Panele były dosyć ciemne, ale przykrywał je różowy, puszysty dywan. Na środku pokoju stało dwuosobowe łóżko z czerwoną pościelą. Na przeciwko łóżka było lustro, a obok niego biała komoda z pięcioma szufladkami.
  Ułożyłem Maię na łóżku, zdjąłem plecak i sam ułożyłem się obok niej. Zachowałem odpowiedni dystans między nami i sam oddałem się w ramiona Morfeusza.

  Obudziły mnie szepty dochodzące z dołu. Nie mogłem zrozumieć słów, więc po cichu podniosłem się z łóżka i poszedłem do schodów. Jak najciszej potrafiłem zszedłem na dół i jak się okazało szepty dochodziły z piętra niżej . Przewróciłem oczami i znów, wstrzymując oddech zszedłem po schodach. Drzwi, do pomieszczenia w którym byli ci ludzie były uchylone więc mogłem spokojnie zobaczyć co robią. Nabrałem powietrza i znów wstrzymałem oddech, zaglądając do środka. Cofnąłem głowę. To co zobaczyłem ścięło mnie z nóg.
/ Kamila

3 komentarze:

  1. Świetny blog :) Powodzenia w blogowaniu!

    http://sylwiabloguje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy rozdział :)
    http://www.kreatywne24.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawie! Powodzenia! :)
    http://nejfan-13.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń